Kocham zapach nowej książki

2017-02-10 12:00:00(ost. akt: 2017-02-09 14:59:55)
Jolanta Bruj od 1991 r. prowadzi filie biblioteczną w Wozławkach

Jolanta Bruj od 1991 r. prowadzi filie biblioteczną w Wozławkach

Autor zdjęcia: Andrzej Grabowski

— Jeśli książki czytają rodzice, to i ich dzieci po nie sięgną — twierdzi Jolanta Bruj, bibliotekarka z 35-letnim stażem, prowadząca bibliotekę w Wozławkach.
W poszukiwaniu czytających jedziemy niezapowiedziani do biblioteki w Wozławkach. To filia tej z Bisztynka. Od 1991 roku prowadzi ją Jolanta Bruj. Bibliotekarką jest od 35 lat. Spodziewamy się niewielkiego pomieszczenia i niewielkich zbiorów.

To co zastajemy zaskakuje nas zupełnie. Biblioteka przylega do wiejskiej świetlicy, gdzie w kominku buzuje ogień. Sala biblioteczna jest przestronna, z tysiącami książek ułożonymi na regałach, do których jest swobodny dostęp. Jest kilka stanowisk komputerowych, wystawa prac dzieci spędzających tu ferie, wystawa nowości wydawniczych, kącik prezentujący Josepha Conrada i jego twórczość z okazji 160 rocznicy jego urodzin.

Jest też galeria jednego obrazu. Akurat prezentowany jest pejzaż Ewy Palarczyk.

Panowie lubią
kryminały

Bibliotekarka nie jest sama. Akurat skończyło się wiejskie zebranie i z miejscową radną Anetą Jachowicz oraz sołtys Agnieszką Kołowrocką omawia kolejne, wspólne przedsięwzięcie. Ostatnie dotyczyło zajęć feryjnych i balu karnawałowego dla dzieci.

Pytamy panie, czy korzystają z biblioteki. Odpowiadają, że oczywiście! Radna przyznaje, że ostatnio sięga głównie po książki dla dzieci. Czyta je na głos swoim dzieciom. Pani sołtys czyta z kolei romanse. Nie mija pięć minut, gdy do biblioteki wchodzi pani Justyna. Poszukuje "Trenów" Jana Kochanowskiego. Jolanta Bruj wręcza jej książkę, wprowadza dane o wypożyczeniu do komputerowego systemu i dopiero wtedy możemy porozmawiać.

— Mam zarejestrowanych 114 czytelników. W styczniu tego roku bibliotekę odwiedziło 66 osób, który wypożyczyły 357 książek — Jolanta Bruj podaje statystyki.

— Z biblioteki i i jej zbiorów korzystają najczęściej dzieci wypożyczające lektury szkolne oraz kobiety. Te czytają najchętniej powieści obyczajowe i romanse, z przewagą tych pierwszych. Są też, choć w mniejszości, czytający panowie. Wypożyczają kryminały i powieści historyczne. Mam jednak jednego czytelnika, który lubuje się w "obyczajówce". Słabo natomiast wypożycza się fantastyka — mówi bibliotekarka.

Co czyta
bibliotekarka?

Znów musimy przerwać rozmowę. W bibliotece pojawia się kolejna mieszkanka Wozławek. Dla siebie wypożycza trzy opasłe powieści. Tytuły poleca jej bibliotekarka. Czytelniczka potrzebuje też opowiadania "Marcin Kozera" Marii Dąbrowskiej. Tej lektury nie ma na miejscu, ale wystarcza jeden telefon do biblioteki w Bisztynku. Opowiadanie zostanie wypożyczone między placówkami i trafi do czytelniczki.

Wracamy do rozmowy. Co czyta pani bibliotekarka?
— Ostatnio przeczytałam "Leśną polane" Katarzyny Michalak, "Skazanych na ból" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej oraz "Piętno Midasa" tej samej autorki. To powieści obyczajowe. Szczególnie polecam wzruszającą opowieść "Czy mnie pokochasz?" Cath Glass. To oparta na faktach książka o przybranej córce autorki, o imieniu Lucy i problemach związanych z prowadzeniem rodziny zastępczej — mówi Jolanta Bruj.

Dodaje, że czyta nie tylko powieści obyczajowe. Często sięga też po pozycje popularno-naukowe. Księgozbiór biblioteki w Wozławkach nie ma dla niej tajemnic, bo większość zgromadzonych książek przeczytała.

Wolałam czytanie
od zabaw

— Książka była i jest dla mnie czymś bardzo ważnym. Już jako "podfruwajka" pasjonowałam się choćby powieściami Zbigniewa Nienackiego. Czytałam na tyle dużo, że moja mama musiała mnie wypędzać na podwórko, bo zabawy z rówieśnikami jakoś mnie nie interesowały — opowiada Jolanta Bruj.

— A skąd mi się to wzięło? Bardzo dużo czytała moja mama i zaraziła mnie tą pasją. Dziś twierdzę, że jeśli rodzice w domu czytają, to i ich dzieci będą czytać. Po 35 latach spędzonych w bibliotekach mogę to z całą pewnością potwierdzić, bo znam moich czytelników — mówi Jolanta Bruj.

Twierdzi, że nie jest w stanie zrezygnować z szelestu kartek i zapachu nowej książki. Czytając nie korzysta z nowoczesnych technologii. — Jakoś nie pociąga mnie czytanie z ekranów — rzuca krótko.

O swojej bibliotece mogłaby mówić godzinami.
— Trzeba napisać, że moi czytelnicy dzielą się książkami z innymi. W ubiegłym roku przybyło mi 289 pozycji, z czego połowa to dary właśnie od nich — mówi Jolanta Bruj.

W planach ma zorganizowanie kącika zabaw dla najmłodszych. Boleje, że ze względu na cięcia budżetowe ma mniej tytułów prasowych niż kiedyś.

— Całe szczęście wciąż dostaję "Gońca Bartoszyckiego" i "Gazetę Olsztyńską" — pokazuje aktualne wydania.

Wizytę kończymy... wypożyczeniem. Książka z 1969 roku "Bartoszyce z dziejów miasta i powiatu" nie jest już powszechnie dostępna. W bibliotece w Wozławkach takie książki nadal są.

Andrzej Grabowski
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij



Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Sławomir Kirkuć #2178836 | 176.97.*.* 10 lut 2017 15:03

    Pięknie się czyta, fajny reportaż....takiej książki Panie Andrzeju potrzebujemy w Bartoszycach, ale nowego wydania :) Widać, przemiła kobieta ;)

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5