Gmina ma "w plecy" prawie 200 tysięcy złotych i replika byłego burmistrza

2015-09-13 18:00:00(ost. akt: 2015-09-18 08:21:12)
Budynek biurowy ZGKiM w Bisztynku. To o wykonanie robót dodatkowych w tym budynku toczył się przegrany przez gminę Bisztynek spór sądowy.

Budynek biurowy ZGKiM w Bisztynku. To o wykonanie robót dodatkowych w tym budynku toczył się przegrany przez gminę Bisztynek spór sądowy.

Autor zdjęcia: Andrzej Grabowski

W "Gońcu Bartoszyckim" wydanym 4 września 2015 ukazał się artykuł o stracie prawie 200 tys. zł. przez gminę Bisztynek. To następstwo prawomocnego wyroku sądowego. Były burmistrz Bisztynka Jan Wójcik skorzystał z prawa do repliki i w naszym tygodniku wydanym 11 września opublikowaliśmy jego tekst. Poniżej publikujemy je razem.
Gmina Bisztynek przegrała w sądzie z olsztyńską firmą, która trzy lata temu remontowała w miasteczku dachy po gradobiciu, a z którą nie potrafił się dogadać poprzedni burmistrz. Na konto przedsiębiorstwa przelano już prawie 200 tys. zł. Teraz w gminnym budżecie zabraknie pieniędzy na remonty dróg.

Gmina musiała zapłacić prawie 134 tys. zł z odsetkami oraz ponad 10 tys. zł tytułem zwrotu kosztów procesu, jakie poniosło olsztyńskie przedsiębiorstwo, które wytoczyło proces. Razem to prawie 200 tys. zł.

Sprawa swój początek miała we wrześniu 2012 roku, kilka tygodni po gradobiciu, które zniszczyło w mieście kilkaset dachów. Uszkodzeniu uległy też dachy 4 budynków: biurowego i gospodarczych, użytkowanych przez Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej.

Ówczesny burmistrz zawarł z przedsiębiorstwem z Olsztyna umowę na remont wspomnianych budynków. Jednym z nich był biurowiec. Termin zakończenia prac określono na 30 listopada 2012 r. Po rozpoczęciu prac okazało się jednak, że stan dachu wyklucza remont i trzeba wykonać nową konstrukcję.

W październiku taką konieczność potwierdzono spisaniem odpowiedniego protokołu. Koszt określono na prawie 134 tys. zł. Firma wywiązała się z zadania i 27 grudnia prace odebrano. Gmina jednak pieniędzy nie wypłaciła.

— Firma nie podpisała z gminą umowy na prace dodatkowe. Nie chciała się zgodzić na zawarcie w niej terminu umowy pierwotnej, czyli 30 listopada 2012 roku (nową umowę zawierano 26 października — red.). Chciała też zapisu, że nie będą naliczane kary umowne za wykonanie prac po terminie pierwotnej umowy — mówi Roman Rysztowski z Urzędu Miejskiego w Bisztynku.

W ocenie sądu wykonanie umowy w terminie określanym przez gminę Bisztynek nie było realne i trudno się z tą opinią nie zgodzić. Rysztowski mówi, że w pewnym momencie firma chciała już negocjowaną umowę podpisać, ale "burmistrz uniósł się honorem i wyszedł z pomieszczenia".

Zresztą Sąd Okręgowy w Olsztynie w uzasadnieniu wyroku także odniósł się do ówczesnego burmistrza Bisztynka.

"Sąd (...) oparł się głównie na dokumentach, które zasługują na całkowitą akceptację. Oceniając natomiast dowody osobowe stwierdzić należy, iż za wyjątkiem świadka Jana W. zeznania te zasługują (...) na wiarę. Z dużą dozą ostrożności natomiast podejść należy do zeznań świadka Jana W., byłego burmistrza Bisztynka, który ewidentnie unikał odpowiedzi na kluczowe pytania zasłaniając się niepamięcią lub wygłaszając tezy wbrew pozostałym dowodom. W ocenie sądu wynika to zapewne z faktu, że jako osoba podejmująca decyzje nie sprostał wymogom tej inwestycji"* — czytamy w uzasadnieniu.

Firma wystąpiła do sądu i sprawę wygrała. Gmina już wypłaciła jej prawie 200 tys. zł. W budżecie zrobiła się teraz dziura, skutkiem czego nie dojdą do skutku niektóre inwestycje drogowe.

— Prawdopodobnie nie zostanie w tym roku wyremontowana ulica Struga w Bisztynku, która jest w tragicznym stanie — mówi Marek Dominiak, obecny burmistrz Bisztynka.

To on sam zwrócił się do nas o upublicznienie sprawy, aby mieszkańcy mieli świadomość, że nierozważne decyzje poprzednika wywołują poważne skutki finansowe.

— Tracąc tę kwotę nie możemy wykonać choćby inwestycji drogowych wartych około 600 tysięcy złotych, bo tracimy wkład własny i nie możemy ubiegać się o prawie 2/3 dofinansowania zewnętrznego. Sprawa bardzo mnie zdenerwowała, bo zdążyłem już się zorientować, że firma była skłonna do zawarcia ugody jeszcze przed złożeniem pozwu do sądu. Wystarczyło zwyczajnie się dogadać — mówi Dominiak.

Nie zdecydował on jeszcze, czy wystąpi na drogę prawną przeciwko poprzednikowi. Uzasadnienie wyroku sugeruje bowiem możliwość popełnienia przestępstwa przez byłego burmistrza.

Andrzej Grabowski
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl

__________________________________________________________________________________

Gmina to nie prywatny folwark w którym można się ugadywać

W dniu 4 września 2015 r. w "Gońcu Bartoszyckim" ukazał się artykuł pt. "Gmina ma w plecy prawie 200 tys. złotych", w którym to przedstawione przez pana redaktora okoliczności nie odpowiadają w pełni rzeczywistości.

Z treści wspomnianego artykułu wynika bowiem, iż gmina nie zapłaciła wykonawcy za prace dodatkowe, których konieczność wykonania wynikła w trakcie wykonywanych robót budowlanych, na podstawie wcześniej zawartej umowy.

Przede wszystkim należy podkreślić, iż gmina Bisztynek wykonawcy, który prowadził prace remontowe w budynku biurowym ZGKiM, zapłaciła za materiały oraz wykonane roboty budowlane, których wykonanie sprawdziła specjalnie powołana komisja. Powyższe znajduje odzwierciedlenie w dokumentacji. Nie była to jednak kwota, której żądał wykonawca.

Gmina nie mogła jej zapłacić, nie doszło bowiem do podpisania umowy na wykonanie robót dodatkowych przez wykonawcę, a tylko podpisana umowa mogłaby stanowić podstawy do wypłaty wskazanej w umowie kwoty. Nie podpisanie umowy przez wykonawcę zmusiło gminę do dokładnego zbadania wykonanych prac i tylko za te prace zapłacono, dokonując przelewu na konto wykonawcy wraz z zapłatą za wykonane na tym samym obiekcie prace objęte wcześniejszą umową na remont budynków ZGKiM.

W ocenie sądu co prawda doszło do zawarcia umowy, ale przecież sądy są także omylne w swojej ocenie.* Sąd badając sprawę nie wziął pod uwagę, iż gmina zapłaciła za remont.

Umowa, do której podpisania nie doszło, została odpowiednio wcześniej przygotowana i podpisana przez gminę, a pracownik urzędu zajmujący się inwestycjami, pan Roman Rysztowski, jak wynikało z jego relacji, próbował ją wielokrotnie przekazać ówczesnemu właścicielowi firmy wykonującej roboty.

Dopiero osobista moja interwencja jako burmistrza spowodowała jej dostarczenie, tuż przed zakończeniem robót. Inwestycja jednak, mimo braku podpisu na umowie, była realizowana przez wykonawcę.

W tym samym czasie było prowadzone wiele inwestycji, podejmowałem wszelkie działania, aby pomóc mieszkańcom poszkodowanym w gradobiciu oraz przywrócić możliwość działania instytucji publicznych. Wszystkie te działania pochłonęły pozyskane środki przez gminę ponad 7 mln zł.

Firma:
1. Zażądała od gminy przedłużenia terminu wykonania prac remontowych w stosunku do pierwotnej umowy. Prace były wykonywane bardzo powoli.
2. Chciała zapisu, że gmina też nie będzie naliczała kar umownych za wykonanie prac po terminie pierwotnej umowy.

W obu przypadkach gminę obowiązywało prawo o zamówieniach publicznych i prawo budżetowe.

Ja jako ówczesny burmistrz Bisztynka nie mogłem w sposób dowolny wydawać pieniędzy gminy i poza procedurą, obowiązywały mnie przepisy ustawy Prawo zamówień publicznych, które jednoznacznie nakazują przy zamówieniach na roboty budowlane stosowanie formy pisemnej dla zawierania umów.

Nie mogłem zatem wypłacić wykonawcy kwoty, która była w podpisanej tylko przez gminę umowie, a jedynie na podstawie faktycznie wykonanych prac.

Zapłaty jednak dokonano, wbrew twierdzeniom opisanym w artykule. Zapłata bowiem kwoty wynikającej z niepodpisanej umowy prowadziłaby do naruszenia dyscypliny finansów publicznych, którą włodarze gminy muszą przestrzegać. Nie można było zawrzeć także ugody i dlatego do niej nie doszło.

Zarzuca mi się, że "nie sprostałem wymogom tej inwestycji". Pragnę nadmienić, że wykonałem wiele dużych inwestycji i wszystkie dobrze zostały rozliczone. W przypadku tej inwestycji gdy zgłosiłem się do urzędu o wgląd do akt sprawy jako świadek, to odmówiono mi zapoznania się z dokumentacją.

Przy ocenie mojej osoby jako skutecznego burmistrza Bisztynka oraz ciągłej krytyce ze strony obecnego burmistrza pana Marka Dominiaka* należy wziąć pod uwagę inwestycje, które zostały zrealizowane, gdy ja piastowałem urząd burmistrza.

Doprowadziłem do wybudowania całej infrastruktury gminy, sieć wodociągowa obejmuje prawie całą gminę. W okresie mojej działalności wybudowane zostały budynki użyteczności publicznej, w szczególności Gimnazjum Publiczne, powstał nowy ośrodek kultury, budynek informacji turystycznej, "Orlik", targowisko miejskie, nowa sala gimnastyczna przy szkole w Sątopach, wyremontowano także m.in.: budynek urzędu miejskiego, OSP, przedszkola, szkoły, stadion miejski, Bramę Lidzbarską, oczyszczalnię ścieków oraz wiele budynków mieszkalnych stanowiących własność gminy.

Pozyskałem też środki na inwestycje drogowe (ul. Kolejowa, ul. Sportowa). A to wszystko w dużej części ze środków uzyskanych z funduszy unijnych, czy pomocy uzyskanej z innych źródeł, które gmina pozyskiwała samodzielnie.

Jan Wójcik


*Wytłuszczenia w tekście pochodzą od redakcji.



Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Bisztyniak #1814587 | 178.43.*.* 14 wrz 2015 19:38

    I zastanawiaj się dalej. Ten remont zlecała (przetarg) gmina Bisztynek a nie ZGKiM. Dlaczego? Bo gmina ma 100% udziałów w tej spółce. A dlaczego spółka a nie zakład budżetowy? Bo zakład budżetowy nie ma prawa do wykonywania usług na czym mógłby zarabiać. Spółka już takie prawo ma. Przy tym konkretnym remoncie prezes spółki nie wybrał nawet koloru ścian. Wszystko było w gestii urzędników gminnych.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (7)

    1. gość #1815489 | 176.97.*.* 15 wrz 2015 21:40

      A czy to prawda redaktorku ze ten nowy burmistrz, niby taki gość wspaniały zaraz po objeciu siedziska zatrudnił nowego prawnika i nowego zastepce i placił przez trzy miesiace dwum prawnikom i zastępcom. Czy nie zmarnował ponad 30 tys. A czy jakieś projekty wygrał bo te obecne remonty to jeszcze z projektów wójcika. Zobaczymy co zrobi za rok. A z tą sprawą dokońca tak chyba nie było. Pozdrawiam

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. Xxx #1817676 | 31.61.*.* 18 wrz 2015 20:26

        Bisztynek mial w pewnym momencie ogromne mozliwosci rozwoju i zwiekszenia mozliwosci inwestycyjnych wlasnymi srdkami, wystarczylo polaczyc obie spolki to zwiekszyloby mozliwosci finansowe i pozwoliloby wyjsc poza rynek lokalny, ale kto mialby kierowac ta spolka Pani ktorej mozliwosci i zdolnosci sa na srednim poziomie, czy Pan, ktory zarznal kure znoszaca zlote jaja, ale to bylo kiedys dzis mozemy plakac i placic by zylo sie lepiej, tylko komu

        odpowiedz na ten komentarz

      2. CZEPIALSKA #1817034 | 195.136.*.* 18 wrz 2015 00:56

        Ilekroć czytam komentarze moich "współplemieńców" (nie dotyczy to, oczywiście, wszystkich wpisów), boleję nad poziomem ich polszczyzny pisanej. Kiedy jednak w tekście dziennikarskim (sic!) odkrywam istotne braki, czuję lekką irytację. Nie wiem, czy wynikają one z ambiwalencji wobec ustalonych zasad, czy z ich nieznajomości?.. Często aż ręka świerzbi, żeby powstawiać brakujące przecinki lub przestawić je we właściwe miejsce albo podkreślić na czerwono błąd w pisowni (zdarza się!). Odnośnie ortografii małe przypomnienie: "nie" z wyrazami typu: sprostanie, wykonanie, dotrzymanie, ujawnienie, ukończenie itp. piszemy ŁĄCZNIE, ponieważ wyrazy te, chociaż pochodzą od czasowników, nie są czasownikami, tylko odczasownikowymi nazwami czynności, czyli rzeczownikami, a zgodnie z zasadą polskiej pisowni wymagają łącznej pisowni z partykułą "nie"!

        odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

        1. suboczowo #1815580 | 195.136.*.* 15 wrz 2015 23:10

          Kilka dni temu mieszkańcy ul. Słonecznej otrzymali info. o konieczności dopłaty za co za 2014/2015. Zimy praktycznie nie było,ale płacić trzeba. Kto odczytuje te lczniki i dba o mieszkańców? Chyba nie firma administrująca, czyli ZGM. A co na to pan Dominiak,który tak dba o ludzi? Nie wystarczy przebrać się w strój ludowy lub historyczny, pokazać się z żoną na imprezie. Pana stać na każdą dopłatę,mnie nie.

          odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

          Pokaż wszystkie komentarze (6)
          2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5